piątek, 26 sierpnia 2011

Ludzie.

Cały czas nie mogę zabrać się za zrobienie zdjęć, ajjj! A więc... Wczoraj, po pracy wybrałam się na spacer po mieście. Tak po prostu. A więc wyruszyłam z okolic Bellevue i przeszłam się bulwarem blisko jeziora i przyglądałam się ludziom. Co wieczór przy jeziorze jest wiele muzyków i oni po prostu grają. Coś fantastycznego!:)
Byłam wczoraj także w banku. Od dziś jestem posiadaczką prawdziwego konta w szwajcarskim banku. Formalności poszły szybko - potrzebne było pozwolenie o pracę, które dostałam w środę. A więc co i jak wygląda?
Pozwolenie o pracę: poszłam do lokalnego Kreiseburo, miła pani mówiąca po angielsku wszystko zrobiła, pomogła. A to wszystko za 85 CHF(pokryte z kieszeni Hostów).
W banku poszło wszystko ładnie i po angielsku, a teraz tłumaczę dokumenty z niemieckiego, by coś zrozumieć:P
A jutro jadę poznawać nocne życie w Zurichu:D

niedziela, 21 sierpnia 2011

Ludzie i okolica

Wczoraj na większości Zuryskich ulic odbyły się tzw. Strassenfeste. Rzecz fantastyczna! Dzieci sprzedają na ulicy rzeczy, które nie są im już potrzebne, kupują od innych dzieci. Zabawy na całego. Co ciekawego zaobserwowałam? To, że ludzie są  bardzo otwarci. I że znają wiele języków obcych oraz, że są wyrozumiali dla nowych, co dopiero zaczynają naukę tego języka. Ja z moją prawie zerową znajomością niemieckiego, średnim francuskim i dość dobrym angielskim dogadałam się bez problemu. Coś jeszcze? To, że ludzie tutaj to jeden wielki miks kulturowy, a ja takowe lubię. W moich okolicach mieszkają ludzie z Meksyku, Włoch, Niemiec, Francji. Różne zawody, typy ludzi, ale przyjeli mnie z otwartymi ramionami.
Ale na czym polegają te festyny? Cóż, ulica jest zamknięta, wykupuje się karnet na jedzenie(mi wykupili hości). Czemu się wykupuje? Bo zamknięcie ulicy kosztuje i te pieniądze trzeba jakoś zwrócić. Ludzie siadają przy stołach i rozmawiają z innymi. I tak się poznają. dzieciaki szaleją, a na końcu jest koncert, bądź oglądanie filmów w jednym z ogródków. Na mojej ulicy leciał E.T, co też było fajne, ale ja wolałam poznawać ludzi. I przez przypadek zjadłam mięso z owcy(mea culpa, szwajcarski niemiecki jest... hmmm... inny?)
Jedyną rzeczą, która mi się nie podoba, to te nacjonalistyczne plakaty - swoją drogą... Nacjonalizm w Szwajcarii, w której mówi sie czterema różnymi językami? Ten kraj jest tak pokręcony jak ja!

sobota, 20 sierpnia 2011

Komunikacja miejska, COOP i ceny:)

Po pobycie tutaj 2 dni stałam się wielką fanką komunkacji miejskiej oraz całej sieci handlowej "coop":D Ale od początku:
Komunikacja miejska- jest tu dużo tramwajów, które są bardzo nowoczesne i które jeżdżą zgodnie co do minuty. Zatrzymują się co chwilę, ale co tam, widoki z nich są ładne. Ich składy są nowoczesne, w każdym znajduje się mapa Zuryskiej komunikacji miejskiej, więc - w tym mieście ciężko się zgubić:) Tramwaje kursują najczęściej od 4 rano do północy. Średnio co 7-10 minut w ciągu tygodnia, a 10-15 w ciągu weekendów. Są jeszcze trolejbusy, ale ich jeszcze nie ogarnęłam, oraz zwykłe autobusy. Jestem na etapie ogarniania mapy miasta oraz podróżniczych promocji pociągowych:)
Czym jest "Coop"? To jest taki mega sklep(dom towarowy?), gdzie można kupić wszystko - od lakieru do paznokci przez bluzki i bułki, a obiedzie w restauracji kończąc;D Trzy piętra i tam jest wszystko. I też jest w dobrym miejscu: Na Bellevue, placu przy jeziorze, które też jest piękne.jest tak czyste...:) Ogółem, wszystko jest zadbane  w tym mieście, a kierowcy sympatyczni- zawsze przepuszczają pieszych!:)
Teraz coś o cenach. Szwajcaria jest krajem dość drogim, ale ceny elektroniki są stosunkowo małe- Nokia C3 za 129 - 159 CHF. Bez karty SIM itd. A netbook z programem antywirusowym - 199 CHF
Co do rzeczy spożywczych - cóż, jak się kupuje w COOPie, to ceny są niskie - litr Ice Tea, jakieś Szwajcarskiej firmy: 0.79 CHF, ale mnie dobija brak wafli ryżowych:( tęsknie za nimi^^.Chleb, zależy jaki to cena od 1 do 6 CHF. Ale na chlebie nie należy oszczędzać, jest przepyszny!:)
Wracając do komunikacji. Będąc w Zurichu "na chwilę" najlepiej jest zaopatrzyć się w Tageskarten, czyli bilet dobowy. Można nim podrózować po całym Zurichu(nawet statkiem:)). Bo bilet jednorazowy kosztuje około 2.20 CHF. A jeżeli jedzie się na rok(jak ja) to najlepsza jest karta miejska - 513 CHF(u mnie opłacone przez pracodowców).
Podróżowanie po Europie: Wczoraj byłam na Hauptbahnhof- dworzec główny, można się tam zgubić i wzięłam duuużo ulotek o pociągach po Europie. A więc:
Zuruch/Basel- Paryż : 33 CHF w jedną stronę, 2 klasa
Zurych/Basel- Monachium: 52 CHF w jedną stronę
Zurych- Stuttgart lub Freiburg lub Baden-Baden lub Milan lub Stresa: 25 CHF w jedną stronę, też 2 klasa
Zurych- Salzburg: 50 CHF w jedną stronę, 2 klasa
Z racji tego, że coś jest pod tymi cenami napisane małym druczkiem, to jak znajdę jakiś dobry słownik, to przetłumaczę, co jest tam napisane, bo to jest za piękne i musi tu być jakiś haczyk:P
I jeszcze opłaca się mieć Gleis7 - po 19 podróze pociągami za darmo:P

środa, 17 sierpnia 2011

Newsletter

Dotarłam. Lot z Okęcia był przyjemny, ale jedzenie w samolocie - słabe. Zurich przywitał nas piękną pogodą, jest bardzo ciepło. Jedyne co zauważyłam na początku i co mi się spodobało - to to, że Zurich jest miastem pełnym ludzi różnych kultur i pozytywnej energii.
Podróż do mojego miejsca zajęła ponad pół godziny, ale miejsce samo w sobie jest piękne - nie czuję, jakbym żyła w jednej z największych aglomeracji Szwajcarii. Tu wszysto jest inne - ludzie są bardziej otwarci - poza nacjonalistycznymi plakatami, których nie ogarnęłam jeszcze, ale to zrobię.
Co działa na plus Zurichu? Komunikacja. Na lotnisku jest od razu główny dworzec, a stamtąd pociągi do każdej możliwej części Szwajcarii. Oferta komunikacyjna w tym państwie jest super. Wiele ofert, wiele ciekawych miejsc...
Ogółem - podoba mi się!:)

niedziela, 14 sierpnia 2011

Początek

Zacznijmy od tego, co wiem o Zurychu.
Zurych największe Szwajcarskie miasto. Jest podzielone na 12 dzielnic(w Warszawie jest ich 19), mieszka w nim okolo 388 tysięcy ludzi(w Warszawie: 1 milion 720 tysięcy), zajmuje powierzchnię niecałych 92 kilometrów kwadratowych(Warszawa - 517). To są czyste liczby 
Oficjalnie w Zurychu mówi się po niemiecku, ale tu jest tak zwany haczyk - to nie jest hochdeutsch. To jest Schwyzerdütsch, czyli Schweizerdeutsch. Jednym słowem jest to szwajcarski niemiecki, którego wymowa różni się od Hochdeutscha. Bogu dzięki, ze angielski jest językiem dość popularnym w Zurychu, może tak się dogadam. Podobno jest tak, że każdy Szwajcar zna także hochdeutscha. Nie wiem, przekonam się o tym. 
Zurich nie posiada metra, ale posiada dość rozbudowaną komunikacje miejską: 28 linii kolejki miejsko-podmiejskiej, 19 linii tramwajowych oraz 14 linii trolejbusów. Ale nie ma metra(Warszawo, bądź dumna!:D) 
Poza tym Zurich jest miastem międzynarodowym - są dzielnice w których mieszka ponad 40% obcokrajowców. Tak więc Zurich to kulturowy miks. Moja przygoda ze Szwajcarią zacznie się 17 sierpnia, a bloga będę się starała aktualizować na bieżąco.